Tytułowy
komentarz pada przy każdej wrzawie wokół zakazu aborcji. Bo
ważniejsze są sądy, łamanie konstytucji, i te pe, i te de. Z
męskiej perspektywy może tak być, bo facetowi ciąża nie grozi.
Ale posiadanie dziecka zmienia życie kobiety, więc dla połowy
ludzkości to nie jest to temat zastępczy.
Niektórzy
rodzice twierdzą, że dziecko ich w niczym nie ogranicza. Pozostali
mają żal do
tych pierwszych,
że nie mówią
o ciemnych stronach rodzicielstwa.
Stwarzają
iluzję, że życie po porodzie się nie zmieni. Tymczasem
nieprzerwany
sen na początku staje się luksusem, a wybór miejsca na urlop
komplikują liczne ograniczenia. Zwolnienia lekarskie na dzieci
dezorganizują pracę, a matka nie jest równie dyspozycyjnym
pracownikiem jak bezdzietna (co może być zarówno wadą, jak i
zaletą). Oszałamiająca
kariera zawodowa rodzicielki może być okupiona brakiem czasu dla
potomstwa. Z kolei rezygnacja z pracy i poświęcenie się wychowaniu
dzieci może skutkować niską emeryturą lub jej brakiem. Tak, wiem,
że rząd uchwalił świadczenia dla kobiet, które wychowały
minimum czworo dzieci. Ale co z tymi, które mają ich troje, w jedno
niepełnosprawne i mieszkają w miejscowości, gdzie o pracę bardzo
trudno? I jaką mamy pewność, że te świadczenia będą
obowiązywać także w razie
kryzysu finansowego?
Państwo już obniżało emerytury tym, którzy ośmielili się
pracować w poprzednim ustroju.
Przekonanie,
że da się satysfakcjonująco
pogodzić karierę i macierzyństwo, długo święciło swoje
triumfy. Nadgodziny na stanowisku kierowniczym, gotowanie zdrowych
obiadów, edukacyjne zabawy z dziećmi i wizyty u kosmetyczki da się
pogodzić, bo „wszystko jest kwestią organizacji”. Otóż NIE jest, gdy pracy masz po
prostu za
dużo! Zarządzanie sobą w czasie polega na selekcji zadań, a nie
robieniu wszystkiego.
Choć
nadal zdarza się, że dziecko w drodze decyduje o ślubie lub go
przyśpiesza, to po urodzeniu może wystawić związek na próbę.
Wówczas matka dowiaduje się, czy ojciec jest równie pomocny i
odpowiedzialny jak we wcześniejszych deklaracjach. Przez wymagające
niemowlę można też stracić przyjaźń, bo nie ma się kiedy o nią
dbać. Zwłaszcza że wyjście z domu wymaga rozbudowanej logistyki i
wsparcia.
Otoczenie
nie ma problemu z rozgrzeszaniem ojców z powodu porzucenia rodziny i
niepłacenia alimentów. W tym ostatnim niejednokrotnie pomagają im dziadkowie. Matka już ma takiego komfortu. Jest rozliczana
z wychowania dziecka już w ciąży („nie zapinaj pasów, nie
ściskaj brzuszka”), przez okres niemowlęcy („karm piersią”,
„nie karm piersią na widoku”, „załóż mu czapkę”), do
wieku nastoletniego („rozpuściłaś ją, dlatego się buntuje”,
„on ciągle tylko siedzi przed komputerem”). Odpowiedzialność
za zdrowie fizyczne, psychiczne i zachowanie dziecka, które jest
istotą autonomiczną i może postąpić wbrew rodzicom, jest
nieodwołalna.
Oddanie
do adopcji nawet tuż po urodzeniu nie jest proste. Żeby uniknąć
ostracyzmu kobieta powinna ukrywać ciążę przez kilka miesięcy
przed współpracownikami i rodziną oraz wymóc dyskrecję na
kadrowej, która będzie dostawać L4 na 100% pensji. Dział HR musi
wiedzieć, kiedy dziecko się urodziło, żeby rozliczyć urlop
macierzyński trwający choćby kilka tygodni. Po powrocie do pracy
przyda się przekonujące kłamstwo na temat nieobecności.
A
co jeśli macierzyństwo Cię przerosło? Masz dosyć ogarniania
zajęć dodatkowych, logistyki związanej z przewożeniem dziecka tam
i z powrotem, grymaszenia przy jedzeniu, humorów i awantur, gdy
latorośl się sprzeciwia? Pragniesz cofnąć się w czasie do
momentu sprzed ciąży? Są dwa wyjścia:
1.
Wyjeżdżasz za granicę bez potomstwa.
2.
Ojciec dziecka lub inny członek rodziny występuje do sądu o
pozbawienie Cię praw rodzicielskich.
W
obu przypadkach robisz krzywdę nie tylko sobie. Zmiana
pracy, studiów, męża czy miejsca zamieszkania jest dużo
łatwiejsza.
Rodzic
decyduje o życiu dziecka
w
wymiarze jak bardziej dosłownym: o jego powstaniu i kształtowaniu.
Drobiazg, prawda? Zwłaszcza w obliczu nieodwracalności. Wobec
takich konsekwencji aborcja jest najdyskretniejszym wyjściem, gdy
ciężarna nie chce dziecka. Bez względu na powód. Do
tych, którzy mówią „Trzeba było myśleć przed”, mam
następujące pytania:
1.
Co w sytuacji, jeśli antykoncepcja zawiedzie?
2.
Dlaczego dziecko musi się urodzić, żeby być traktowane jak kula u
nogi?
3.
Z jakiej racji matka ma się frustrować tym, że wychowanie
potomstwa jest ważniejsze od jej potrzeb? Jeszcze kilkaset lat temu
nikt nie stawiał życia dziecka na piedestale.
Ani
dla matki, ani dla dziecka aborcja nie jest tematem zastępczym.
Dziecko to wielka radość dla rodziców i całej rodziny. Wszyscy się cieszą i pomagają. Taka jest norma w Polsce.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń