sobota, 3 września 2011

Kształcenie wprost na zmywak


20% bezrobotnych magistrów, brak robotników wykwalifikowanych, a tymczasem najczęściej narzeka się na niski poziom nauczania i permanentne niedofinansowanie. Czy diagnoza, postawiona polskiemu szkolnictwu, jest trafna? To są symptomy, a nie przyczyny. Bez przyczyn nie da się wyleczyć pacjenta.

Kilka lat temu, tuż przed ogłoszeniem amnestii maturalnej, media mówiły o wysokim procencie oblanych matur - ok. 20%. Zapamiętałam jedno zdanie z jakiegoś newsa telewizyjnego: kiedyś do ogólniaków szło 50% absolwentów ośmioletnich podstawówek, a teraz tam idzie 90% gimnazjalistów. Stanęła mi przed oczyma moja klasa z SP: połowa uczniów miała czerwony pasek na świadectwie, druga połowa była zagrożona z co najmniej jednego przedmiotu. Osób "pośrednich" było naprawdę mało. Wyobraziłam sobie, co by było, gdyby 90% osób z mojej klasy poszło do ogólniaka. I nagle wyniki matur przestały mnie dziwić. Zwłaszcza, że moja klasa wcale nie była najgorsza z rocznika.

Polski hydraulik pilnie poszukiwany

Jakim cudem wyniki matur mają być dobre, skoro abiturienci mają zaległości od podstawówki lub gimnazjum? Kiedyś osoby z zagrożeniami "znały swoje miejsce" i szły do zawodówek. Dopóki ich praktycznie nie zlikwidowano razem z reformą edukacji, a niż demograficzny nie wszedł do szkół. Bo można limitować uczniom wstęp do ogólniaków i na studia pod warunkiem, że ma się z czego wybierać. W połączeniu z "prawdami" wpajanymi przez wykształconych (lub nie) rodziców, że mgr przed nazwiskiem gwarantuje dobrze płatną pracę, młodzież tabunami poszła do ogólniaków i na studia. Jednak nie przełożyło się to na bycie pilniejszym, systematyczniejszym i dobrze uczącym się w szkole. Po co, skoro każdy się dostaje.

Na domiar złego "pęd do nauki" zaowocował bezrobociem strukturalnym. Rodzice namawiali na studia, bo w latach 90. było duże bezrobocie wśród absolwentów zawodówek. Tylko, że potem stało się odwrotnie. W tej chwili brakuje robotników wykwalifikowanych, a wśród świeżo upieczonych magistrów bezrobocie wynosi 20%. Przy obecnej koniunkturze gospodarczej w Europie nie ma co liczyć na drugą falę emigracyjną, która poprawiłaby statystyki. Dlatego należałoby zmienić strukturę szkół średnich: niech co najmniej połowę stanowią technika, a resztę ogólniaki. Poza tym przydałoby się stworzyć system dokształcania zawodowego, który objąłby długotrwale bezrobotnych magistrów. Lepsza praca fizyczna niż żadna, a z 5-letnią "dziurą" w życiorysie szanse na pracę umysłową są bliskie zeru.

Kto pyta, nie błądzi

Każdy student kiedyś uczył się na egzamin z przedmiotu, który potem się w ogóle nie był potrzebny. A potem w pracy często się okazuje, że osoba z wysoką średnią ma dwie lewe lub w ogóle nie jest zatrudniana. Dlaczego? Bo na studiach nie nauczyła się niczego praktycznego. Jak to zmienić? Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wpadło na dobry pomysł - ankiety dla absolwentów. Dzięki temu programy studiów mają mieć więcej wspólnego z rzeczywistością.

Upraktycznienie

Sama jednak poszłabym o krok dalej. W oparciu o te ankiety zmieniłabym strukturę finansowania uczelni. Nie chodzi tylko o więcej pieniędzy, ale o racjonalne gospodarowanie. Obecnie uniwersytety dostają pieniądze za każdego przyjętego studenta, więc masowa produkcja niepotrzebnych magistrów jest opłacalna. Tymczasem ankiety pokażą, ile osób pracuje w zawodzie - wówczas można finansować tylko taką liczbę studentów, a resztę pieniędzy przeznaczyć dla kadry na badania naukowe i jej dokształcanie. Skoro programy studiów mają być unowocześnione, to nie obędzie się bez "uwspółcześnienia" wiedzy starszych profesorów. Ewentualnie można by ich wysłać na emeryturę (tylko wcześniej trzeba by zmniejszyć limity PKA odnośnie kadry z określonym tytułem, habilitacją, itd.) lub stworzyć zachęty dla osób pracujących w zawodzie, żeby pisały doktoraty i przekazywały wiedzę praktyczną na uczelni. Notabene, praktyki  powinny być obowiązkowe również dla samych studentów. Tak jak we Francji - pół roku na ostatnim semestrze studiów, na każdym kierunku, we wszystkich uczelniach.

Wyrównywanie stosowane

Upowszechnienie studiów to też efekt prostej matury, łatwej do zdania (mimo że statystyka pokazuje inaczej). Chodziłam do średniego ogólniaka, ale na prawie każdym sprawdzianie musiałam mieć 50% poprawnych odpowiedzi na ocenę dopuszczającą. Oczywiście, przy obecnej zdawalności matur nikt nie ośmieli się wspomnieć o progu 40%-50% na zaliczenie, ale takie rozwiązanie w dłuższej perspektywie zmniejszyłoby bezrobocie magistrów i przywróciłoby studiom ich elitarny charakter. Obecny stan edukacji jest w dużej mierze skutkiem reformy rządu AWS-UW. Wprowadzenie gimnazjów motywowano hasłem o "równości szans", kłócącej się z tym, co piszę. Owszem, gimnazjum wyrównało szanse. Na zmywaku w UK wypłata ta sama - dla robotnika i dla magistra.


1 komentarz:

  1. Polecam wywiad Marzeny Nykiel z prof. Ryszardem Legutko w ostatnim Uważam Rze "Szkoła w zapaści".
    Macie zbieżne poglądy, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Zgodnie z RODO, czyli Ogólnym Rozporządzeniem o ochronie danych osobowych z dnia 27 kwietnia 2016 r., a dokładnie jego artykułem 13 ust. 1 i 2, informuję, że:
1. Administratorem Twoich jest Katarzyna Pietroń, e-mail: katarzynakazjenka.pietron@gmail.com
2. Dane przekazane mi podczas dodawania komentarza wykorzystywane są w celu dodania komentarza, a podstawą prawną ich przetwarzania jest Twoja zgoda (art. 6 ust. 1 lit. c RODO) wynikająca z dodania komentarza.
3.Podanie danych osobowych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu dodania komentarza.
4. Dane będą przetwarzane przez czas funkcjonowania komentarzy na blogu, chyba że wcześniej poprosisz o usunięcie komentarza, co spowoduje usunięcie Twoich danych z bazy. W każdej chwili możesz sprostować swoje dane przypisane do komentarza, jak również zażądać ich usunięcia.
5. Twoje dane osobowe będą udostępnianie innym odbiorcom danych, takim jak serwisy świadczące usługi utrzymania systemu informatycznego i hostingu, dostawca usługi poczty elektronicznej.
6. Twoje dane nie będą przekazywane do państw trzecich.
7. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich poprawiania, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo żądania dostępu do danych, a także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego, jeśli uznasz, że przetwarzanie Twoich danych jest niezgodne z aktualnie obowiązującymi przepisami prawa w zakresie ochrony danych. Przysługuje Ci też prawo do bycia zapomnianym, jeśli dalsze przetwarzanie nie będzie przewidziane przez aktualnie obowiązujące przepisy prawa.
8. Jeśli uznasz, że przetwarzanie Twoich danych przeze mnie narusza przepisy prawa masz prawo wnieść skargę do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, na zasadach określonych w nowej ustawie z dnia 10 maja 2018 r. o ochronie danych osobowych.