Lawina memów, dyskusje w mediach i ujawnianie przypadków łamania
prawa - oto skutki podpisania deklaracji wiary przez ok. 3 tysięcy lekarzy i
studentów medycyny. Tymczasem w przepisach nie zmieniło się nic: lekarz ma i
miał prawo odmówić wykonania zabiegu ze względu na klauzulę sumienia.
Obecny szum pozwala zwrócić uwagę na przestrzeganie prawa w tej kwestii.
Samej
klauzuli sumienia nie jestem przeciwna. Gdybym chciała aborcji, to
nie prosiłabym o to ginekologa, który podpisał deklarację wiary.
Bo nie mam gwarancji, że jego poglądy nie wpłyną na jakość
zabiegu (zakładając, że nie mógłby mi odmówić). Jeżeli sama
(w granicach ustalonych przez prawo!) mogę postąpić zgodnie ze
swoim sumieniem i usunąć ciążę, to powinno działać w dwie
strony. Problem leży gdzie indziej.
Pani
Agnieszka, która
musi urodzić nieuleczalnie chory płód, została potraktowana
przez media jako kolejna ofiara deklaracji wiary. Tymczasem w jej
przypadku prawo po prostu zostało złamane. Bo prof. Chazan mógł
odmówić wykonania aborcji, ale miał obowiązek wskazać innego
lekarza lub placówkę. Ze swojego postępowania tłumaczył się
tak: "Gdybym odesłał do placówki, która wykonuje
aborcję, z faktycznie skierowaniem do aborcji". Tu leży pies
pogrzebany: ginekolog "przedłużył" obowiązywanie
klauzuli sumienia poza granice, które wyznaczyły mu przepisy. Tym
samym wraca stary problem jej nadużywania.
Pod
tym względem dobrze się stało, że rozpoczęła się dyskusja.
Ujawniane są przypadki pokazujące, że bardzo restrykcyjna ustawa
nie działa niekoniecznie ze względu na podziemie aborcyjne. Sama
powtórzę za byłym ministrem zdrowia: jeżeli przestrzeganie prawa
(w tym przypadku: wskazanie innego lekarza) jest niezgodne ze
światopoglądem to można sobie wybrać inny zawód lub
specjalizację. To byłoby dużo uczciwsze od nadużywania jednych
przepisów kosztem łamania drugich. Także w kwestii „dmuchania na
zimne”.
Kompletnie
nie rozumiem powoływania się na klauzulę sumienia w przypadku
badań prenatalnych lub sprzedaży
pigułek antykoncepcyjnych. W pierwszym przypadku można
wykluczyć choroby płodu lub leczyć je w łonie matki w
sprzyjających warunkach. A przede wszystkim pozwalają one rodzicom
świadomie zdecydować – niekoniecznie o aborcji. Ginekolog nie
wie, jaką decyzję podejmą, ale odmawiając badań zachowuje się
jak wróżbita z EZO TV. Co więcej, jeżeli operacja podczas ciąży
jest możliwa i potrzebna, to nie godząc się na badania ryzykuje
tym, że dziecko urodzi się martwe. W drugim przypadku farmaceuta
nie ma zielonego pojęcia, czy dane tabletki służą antykoncepcji
czy leczeniu hormonalnemu. Odmowa sprzedaży może wręcz przyczynić
się do aborcji w przypadku nieplanowanej ciąży. W obu sytuacjach
bierność lekarza i farmaceuty jest obarczona podobnym ryzykiem.
Powyższe
przykłady pokazują, że kij ma dwa końce. Dlatego także klauzula
sumienia musi mieć swoje granice – przynajmniej te wyznaczone
przez prawo. Jej nadużywanie prowadzi do wylewania dziecka z
kąpielą.
Dobrze powiedziane. Dziękuję bardzo za ten artykuł!
OdpowiedzUsuń