sobota, 9 lipca 2016

Obrońcom życia gratulujemy...


...zebrania pół miliona podpisów i wkurzenia ludzi o różnych poglądach, kobiet i mężczyzn, zwolenników aborcji na życzenie i obecnego kompromisu. Rządzących podziwiamy za tworzenie szariatu pod wodzą Kościoła katolickiego.




Przypomnijmy: zaczęło się od projektu Fundacji Pro - Prawo do życia, który całkowicie zakazuje aborcji. Sejm ma obowiązek rozpatrzyć ten projekt obywatelski, ponieważ jego twórcom udało się zebrać wymaganą ilość podpisów. Niewiele osób potraktowałoby inicjatywę poważnie, gdyby nie przychylne nowej ustawie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego i Beaty Szydło. Czy spodziewali się takiej skali protestów? Nie sądzę. O grupie "Dziewuchy dziewuchom" i akcji "Wyślij wieszak Pani Premier" dowiedział się świat. Facebook obiegło zdjęcie Milli Jovovic z hasłem "Solidarity with Polish women". Dziewuchy stworzyły konkurencyjny projekt ustawy i zorganizowały "Marsz Godności".

Absurdy proponowanej nowelizacji razem z wypowiedziami polityków tworzą mieszankę wybuchową:

1. Potencjalna matka ma obowiązek urodzić dziecko, nawet gdy ciąża zagraża jej życiu. Bo przecież działacze pro-life chronią życie skazując kobietę na śmierć. Gdyby miała wybór, mogłaby się poświęcić. Ale taką decyzję łatwiej podjąć w przypadku pierwszej ciąży niż będąc matką dwójki (już urodzonych) dzieci. Czy potomstwo, które już przyszło na świat, powinno tracić matkę, żeby zyskać rodzeństwo? Trudny wybór, który powinien należeć do ciężarnej.

2. Trudno komentować wypowiedzi typu: "Jaka to różnica, czy dziecko jest poczęte w wyniku gwałtu, czy nie? W czasie II wojny światowej, w wyniku masowych gwałtów Niemców na Polkach po Powstaniu Warszawskim, urodziło się wiele dzieci. Ci ludzie byli dobrymi Polakami, wspaniałymi ludźmi, naukowcami, budowali Polskę". Różnica jest taka, że zgwałcona matka często nie potrafi pokochać swojego dziecka. Potwierdzają to liczne reportaże z konfliktów zbrojnych. Oczywiście posłowie, którzy nigdy nie urodzili (i raczej nie urodzą) dziecka z gwałtu, wiedzą więcej o wpływie takiego wychowania na psychikę latorośli.


Przyszła matka może też oddać dziecko do adopcji - jeżeli weźmie zwolnienie lekarskie na pół roku i będzie ukrywać się z brzuchem w Domu Samotnej Matki. Bo jaką ma gwarancję, że ktokolwiek z rodziny i przyjaciół zaakceptuje jej decyzję? Politycy deklarują chęć pomocy zgwałconym, ale co w sprawie zrobili do tej pory? Odmowa finansowania Centrum Praw Kobiet nie świadczy o ich trosce. Czy przeszkolono policjantów przesłuchujących kobiety tak, jakby same były sobie winne? Czy adwokaci przestali się pytać o to, jak kobieta była ubrana? Czemu molestowane dzieci są przesłuchiwane standardowo 3 razy zamiast jednokrotnie? Wykrywalność gwałtów jest niska i będzie niższa za sprawą proponowanej nowelizacji.


3. Dziecko nieodwracalnie chore też można oddać do adopcji. Na pewno ustawią się za nim kolejki. Czy któryś ze zwolenników proponowanego rozwiązania zaadoptował lub opiekował się upośledzonym dzieckiem? Projekt poza tym wyklucza możliwość skierowania na badania prenatalne. Jego twórcy doskonale wiedzą, że służą one jedynie uzasadnieniu aborcji. Czyżby nie mieli pojęcia, że operacja w łonie matki może uratować płód? Już wcześniej pisałam, że brak badań może spowodować śmierć dziecka.


Podobne prawo w Salwadorze doprowadziło do licznych wyroków skazujących kobiety, które poroniły, na wieloletni pobyt w więzieniu. Bo poronienie to przecież kryptoaborcja. W Polsce ekspertami ds. życia rodzinnego i kontrolowania macic są duchowni, mimo że sami nie są w stanie ani kontrolować swoich penisów, ani wyciągnąć konsekwencji wobec pedofilów we własnych szeregach. Dziećmi, które już się urodziły, nikt się przejmuje. 


Politycy, którzy przyklaskują hierarchom, nie widzą, że Polska islamizuje się bez pomocy uchodźców. Trafnie ujął to pisarz Ziemowit Szczerek: „Nie chciej imigrantów z szariatolandii, kamieniowaniolandii i w ogóle zacofanii prześladującej kobiety. Wprowadzaj za to sam sobie własny, rodzimy szariat, a konkretnie barbarzyńskie prawo aborcyjne, w wyniku którego kobieta zamieniona zostanie w bezwolny nośnik potomka, a o jej losie decydować może gwałciciel." Nic dodać, nic ująć.


0 komentarze:

Prześlij komentarz

Zgodnie z RODO, czyli Ogólnym Rozporządzeniem o ochronie danych osobowych z dnia 27 kwietnia 2016 r., a dokładnie jego artykułem 13 ust. 1 i 2, informuję, że:
1. Administratorem Twoich jest Katarzyna Pietroń, e-mail: katarzynakazjenka.pietron@gmail.com
2. Dane przekazane mi podczas dodawania komentarza wykorzystywane są w celu dodania komentarza, a podstawą prawną ich przetwarzania jest Twoja zgoda (art. 6 ust. 1 lit. c RODO) wynikająca z dodania komentarza.
3.Podanie danych osobowych jest dobrowolne, ale niezbędne w celu dodania komentarza.
4. Dane będą przetwarzane przez czas funkcjonowania komentarzy na blogu, chyba że wcześniej poprosisz o usunięcie komentarza, co spowoduje usunięcie Twoich danych z bazy. W każdej chwili możesz sprostować swoje dane przypisane do komentarza, jak również zażądać ich usunięcia.
5. Twoje dane osobowe będą udostępnianie innym odbiorcom danych, takim jak serwisy świadczące usługi utrzymania systemu informatycznego i hostingu, dostawca usługi poczty elektronicznej.
6. Twoje dane nie będą przekazywane do państw trzecich.
7. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich poprawiania, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo żądania dostępu do danych, a także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego, jeśli uznasz, że przetwarzanie Twoich danych jest niezgodne z aktualnie obowiązującymi przepisami prawa w zakresie ochrony danych. Przysługuje Ci też prawo do bycia zapomnianym, jeśli dalsze przetwarzanie nie będzie przewidziane przez aktualnie obowiązujące przepisy prawa.
8. Jeśli uznasz, że przetwarzanie Twoich danych przeze mnie narusza przepisy prawa masz prawo wnieść skargę do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, na zasadach określonych w nowej ustawie z dnia 10 maja 2018 r. o ochronie danych osobowych.