Dopóki
śmierć Was nie rozłączy, musicie być razem bez względu na
wzajemne traktowanie. Przecież przykazania nie zakazują ani
wyzwisk, ani bicia. Twoje zdrowie psychiczne i fizyczne jest bez
znaczenia. Z
licznych wypowiedzi biskupów, polityków, dziennikarzy i internautów
tworzy się wizja rodziny, którą ochoczo zrekonstruuję.
Nie
możesz zajść w ciążę? Zmień poglądy! Zapomnij o diecie,
sporcie i własnym zdrowiu. Módl się do Terlikowskiego, słuchaj
Radia Maryja, a wypowiedzi biskupów przyjmij za dogmaty. Na przykład
prawdę objawioną o stresie. Jeżeli zaszłaś w ciążę po
gwałcie, to tak naprawdę sama tego chciałaś. Trzeba było uważać
„komu dawało się ciało” zamiast korzystać z legalnej
możliwości usunięcia ciąży (bądź z antykoncepcji awaryjnej, która od dziś znów jest na receptę). Przecież jako przykładna
katoliczka urodzisz i wychowasz niechciane dziecko z gwałtu zamiast
starać się o wymarzoną pociechę z in vitro.
Zmęczona
płaczem dziecka chcesz włożyć głowę do piekarnika? Zła
z Ciebie matka! Narzekasz na dolegliwości ciążowe? Przecież każda
bezdzietna ciotka powie Ci, że to najcudowniejszy czas w Twoim
życiu!
Pamiętaj,
że trwałość małżeństwa stoi na pierwszym miejscu. Nieustannie
przypominają o tym politycy PiS, kwestionując zasadność konwencji antyprzemocowej. Dokument, co prawda, nie zabrania kobietom zostać w
domu i wychowywać dzieci na pełen etat. Ale jednocześnie nakłania
państwo do wykorzenienia dyskryminujących uprzedzeń. Konwencja nie
nakazuje rozwodu w przypadku przemocy, ale nie uznaje religii za jej
usprawiedliwienie. Dlatego politycy obawiają się, że może to
osłabić porządną, katolicką rodzinę. Co gorsza, dokument
zobowiązuje rząd do utworzenia telefonów zaufania oraz centrów
pomocy dla ofiar przemocy seksualnej. Działania władzy w jednej i
drugiej kwestii są zgoła inne.
Bo
jak to tak, para ma się rozwieść? To dopiero dramat, a nie bicie i
wyzwiska, bo gwałtów w małżeństwie nie ma. Przecież seks to
obowiązek, a mąż ma zawsze rację. Skoro okazał wielką łaskę
oświadczając się kobiecie, to ma ją jeszcze traktować z
szacunkiem? Liczyć się z jej zdaniem? Co te feministki wymyśliły!
Nie powinny mieć nic do gadania. Tak jak w krajach arabskich, gdzie
panują idealne warunki dla kobiet.
No cóż, prawda. Tak to w umyśle niejednych wygląda...
OdpowiedzUsuńDobrze napisane!
OdpowiedzUsuń